.... czyli kolejna metamorfoza. Tym razem padło na wrzeciono, kołowrotek, czy też inne urządzenie do przędzenia służące. Wiem, wiem, jest niekompletne... ale cóż tam, i tak wyplatać z niego nie będę :o) Ma posłużyć tylko jako ozdoba, tym razem mojego domu. Tak, to wrzeciono będzie dla mnie, pod młotek go nie oddam, no chyba, że ktoś dobrze zapłaci, wtedy zrobię sobie drugie ;o) Ktoś może powie, czy ta dziewczyna nie ma innych motywów tylko ciągle te róże? No mam inne, ale te róże mi najbardziej pasują ze wszystkich motywów z moich zbiorów, poza tym w końcu to przedmiot dla mnie, a zamysł tej metamorfozy powstał chyba z rok temu, jednak dopiero teraz przyszło mi go realizować, po wszystkich tych chustecznikach, herbaciarkach i innych różanych komercyjnych drobiazgach... No i w domu w róże nic jeszcze nie mam, a że bardzo mi się podobają, dlatego są i ponownie mam odwagę je tu zaprezentować. I nie obiecam, że więcej ich nie będzie, bo są bardzo wdzięczne :o) I tym akcentem się dziś żegnam życząc wszystkim miłego upalnego weekendu!
A tak wyglądało wrzeciono jeszcze tydzień temu ...
Piękne, rózyczki idealnie pasują !
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam róże :-) piękna metamorfoza :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wyszło niesamowicie!!!! Ależ metamorfoza, jestem zauroczona Twoimi pracami, i "lecę" dalej podziwiać i wzdychać....
OdpowiedzUsuńPięknie odnowiłaś kołowrotek.Stary przedmiot będzie slicznie wyglądał w Twoim wnętrzu.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbajeczny , zawsze marzyłam o kołowrotku.
OdpowiedzUsuńWonderful jobs! Congrats
OdpowiedzUsuń